Zachęcona
poprzednią częścią cyklu o Manitou nie mogłam się powstrzymać
i sięgnęłam po tom drugi. Nie zawiodłam się. Autor utrzymał
poziom.
Misquamacus
powraca żeby dokonać krwawej zemsty. Wciela się w ośmioletniego
chłopca i zapowiada, że w dniu ciemnych gwiazd odrodzi się
dwudziestu dwóch szamanów, którzy za każdego jednego zabitego
Indianina zabiją człowieka białej rasy. Znowu przeciwnikiem demona
jest Harry Erskine i Śpiewająca Skała. Ale jest z nimi także Neil
Frecher, ojciec chłopca, w którego właśnie wniknął Misquamacus.
Neil
od razu wiedział, że z synem dzieje się coś złego. Zaczęło się
od koszmarnych snów i wizji człowieka w szafie. Także mężczyźnie
ukazał się duch i zdradził swoje plany. Jednak nikt nie chce mu
wierzyć, ani żona, ani przyjaciele. Uważają, że to wpływ stresu
i przepracowania. A Neil wie, że nie zwariował. Postanawia wziąć
sprawy w swoje ręce. Odkrywa, że nie tylko jego syna nawiedzają
przerażające sny. Wszystkie dzieci w klasie Toby'ego mają
koszmary. Neil wie, że to nie jest przypadek i dzieje się coś
czego nie potrafi racjonalnie wytłumaczyć. Trafia do Billy'ego
Ritchie'ego, który jako jedyny zna wiele legend o Indianach i od
niego dowiaduje się najgroźniejszym z indiańskich szamanów.
Starszy człowiek opowiada mu także o przepowiedni, że 22 szamanów
odrodzi się, żeby dokonać zemsty na śmierć swoich braci. Neil
przeczuwa, że ma to związek z jego synem i dziećmi z jego klasy.
Billy daje mu namiary na Harry'ego Erskina, jasnowidza, który miał
już do czynienia z Misquamacusem i kiedyś udało mu się go
pokonać. Neil nie ma innego wyjścia jak poprosić jasnowidza o
pomoc. Razem z nim i Śpiewającą Skałą będą starali się
zapobiec mającej iść katastrofie i uratować dzieci, w ciała
których mają się wcielić szamani.
Książka
trzymała poziom. Wyczuwało się to narastające napięcie, nie
mogłam się doczekać do będzie dalej. Nie wiało nudą. Tak jak w
przypadku pierwszej części są odniesienie do wierzeń indiańskich,
co było interesujące i sprawiało, że wszystko było dopracowane.
Były oczywiście absurdy, z których można się pośmiać, jak np.
wątek z prześcieradłem, ale nie będę zdradzać, żeby nie psuć
zabawy, komuś, kto chciałby przeczytać tą pozycję. Zakończenie
może nie było tak zaskakujące, jak w przypadku „Manitou”, ale
książka na tym nie straciła. Jestem pewna, że sięgnę po dalsze
części serii. Polecam dla miłośników autora, aczkolwiek nie jest
to wybitna pozycja. Ot dla zwykłej rozrywki i tak trzeba to
traktować.
Graham
Masterton
Zemsta
Manitou
Cykl:
Manitou (tom 2)
Wydawnictwo
Albatros 2012
Liczba
stron: 304
Moja ocena 7/10
Zaskakuje mnie to odniesienie do wierzeń indiańskich, czuję, że to dość klimatyczna powieść i do tego nie wieje nudą. Ja z chęcią przeczytam, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń