Czytając pierwszy tom trylogii od razu wiedziałam, że seria przypadnie mi do gustu. Perypetie trzech przyjaciółek, będących na różnych drogach życiowych pochłonęły mnie. A gdy do tego dodamy przystojnych, rycerskich mężczyzn i czającego się ducha, to już jest gwarantowany sukces.
W poprzednich częściach śledziliśmy losy Stelli i Ros, a teraz przyszła pora na Hayley, najmłodszej z całego towarzystwa. Przyznam szczerze, że ona stała się moją ulubienicą. Cechuje je niesamowite poczucie humoru i pogoda ducha. Do każdej z przyjaciółek został przypisany określony kwiat. Do Stelli błękitna dalia, która ukazywała jej się we śnie; do Ros - czarna róża, bo to niezwykły i niespotykany kwiat, zaś do Hayley szkarłatna lilia - ulubione kwiaty bohaterki, które w dniu narodzin jej córki Lily podarował jej Harper. Ta część podobała mi się najbardziej, gdyż była najbardziej emocjonująca i w końcu dowiadujemy się całej prawdy o Amelii. Jednak zanim zjawa na dobre zniknie z życia bohaterów minie jeszcze sporo czasu i stanie się jeszcze bardziej niebezpieczna niż wcześniej.
Hayley poznaliśmy w poprzednich częściach, która zawitała do domu Ros po przeprowadzce ze swojego rodzinnego miasta. Od razu zaskarbiła sobie sympatię pozostałych dwóch kobiet, ale także... Harpera, syna nestorki rodu. Między tym dwojgiem pojawia się uczucie. Jak w pozostałych dwóch częściach, także i tutaj interweniuje Amelia. Zamierza pokrzyżować młodym plany. Tym razem jest jeszcze bardziej niebezpieczna, ale dzięki jej poczynaniom powoli poznajemy jej historię. Amelia opanowuje ciało Hayley i jej ustami przemawia do nas. Często mówi o swojej nienawiści do mężczyzn i uważa ich za wiarołomców i kłamców. Swoją niechęć i złość kieruje w stosunku do Harpera. Mężczyzna przypomina jej Reginalda, który tak okrutnie ją potraktował. Z każdą kolejną stroną przybliżamy się do odkrycia historii Amelii. Powiem szczerze, że nieraz czułam dreszczyk emocji. Zjawa w tej części była przerażająca i nieraz zachowywała się jakby była obłąkana. Czasami aż się bałam, że zrobi coś złego Hayley i Harperowi. Jedno jest pewne: chciała ich rozdzielić i nie dopuścić do tego, żeby byli razem. Czy jej się uda? Co jej się stało? Jak zginęła? Czy w końcu zazna upragnionego spokoju? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w książce.
Po raz kolejny Nora Roberts mnie nie zawiodła. Jej powieści wciągają mnie bez reszty. Jednak nie należy robić sobie maratonu, bo możemy uznać, że już mamy dość. To prawda, że autorka lubi "trójki" i po przeczytaniu jej kilku powieści można poznać jej schemat. Za każdym razem jednak pisarka czymś mnie zaskoczy. Tak też było w tym przypadku. Szczerze przyznam nie spodziewałam się takiego zakończenia całej trylogii. Rozwikłana tajemnica Oblubienicy zszokowała mnie. Widać, że autorka potrafi czasami zaskoczyć. Finał historii był doskonałym zwieńczeniem całej historii. Gorąco polecam!
Moja ocena: 8/10
Nora Roberts
Szkarłatna lilia
Cykl: W ogrodzie (tom 3)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2006
Ilość stron: 248
Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABC czytania (wariant 1 - literka S)
piątek, 24 listopada 2017
środa, 22 listopada 2017
Czarna róża - Nora Roberts
Odkąd zapoznałam się z pierwszym tomem W ogrodzie obiecałam sobie, że jak najszybciej będę nadrabiać resztę tomów. Przyznam szczerze, że niezmiernie interesują mnie dalsze losy bohaterów i Oblubienicy. Kim jest i dlaczego jej dusza nie może zaznać spokoju, że się błąka po Harper House? Drugi tom na pewno przybliży nas bliżej do rozwiązania zagadki.
W drugim poznajemy bliżej Rosalind Harper właścicielkę centrum ogrodniczego "Eden". Mimo, że jest kobietą w średnim wieku, matką trzech dorosłych synów, nadal prowadzi aktywne życie. Z powodzeniem prowadzi swój interes z pomocą dwóch przyjaciółek: Stelli i Hayley. Mimo, że między kobietami jest róźnica wieku wspaniale się uzupełniają i świetnie dogadują się z sobą. Ros i zatrudniony przez nią Mitchell Carnagie próbują odkryć tożsamość ducha, od lat nawiedzającego posiadłość. Jak na razie wiedzą tylko imię: Amelia. Nie ustają jednak w poszukiwaniach. Wspólne rozwiązanie zagadki zbliża ich do siebie i między nimi rodzi się miłość. Nie podoba się to Oblubienicy, która ze znanych sobie powodów nienawidzi mężczyzn. Postanawia na wszelkie sposoby nie dopuścić do związku między Ros i Mitchem i robi się coraz bardziej niebezpieczna, chociaż przez te wszystkie lata była raczej nieszkodliwym duchem. Czy jej tożsamość i historia zostanie w końcu odkryta?
Historia Ros i Mitcha była na pewno ciekawa i interesująca. Podoba mi się jak miłość rodzi się powoli, stopniowo. Tak też było w tym przypadku. Na początku akcja toczyła się powoli swoim własnym rytmem, ale nabrała tempa, jak duch Oblubienicy wkroczył do akcji chcąc zniszczyć rodzące się uczucie między Mitchem a Ros. Ponadto wątek byłego męża Ros wprowadził do historii pewne napięcie. Jednak i tak na pierwszy plan wysuwa się Oblubienica. Do tej pory była tylko nieszkodliwym duchem. Śpiewała kołysanki synom Ros i nie robiła nikomu żadnej krzywdy. Jej zachowanie się zmieniło wraz z przybyciem Stelli i jej synom. A gdy kobiety postanawiają ułożyć sobie życie u boku mężczyzn, które pokochały Oblubienica wpada w szał i postanawia nie dopuścić do rozkwitu miłości. Jej działania wprowadzają dreszczyk emocji i strachu. To sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Z każdą stroną coraz lepiej poznajemy ducha. Dzięki dawnym dziennikom, Ros i Mitchowi udaje się powoli dotrzeć do tego kim była Amelia.
Autorka kolejny raz potrafi pozytywnie zaskoczyć. Akcja pędzi do przodu, że nie sposób się oderwać. Coraz bardziej interesujące okazują się losy Amelii, które poznamy bliżej w ostatnim tomie trylogii. Na pewno książkę można polecić nie tylko fanom romansów, ale także osobom, które tak jak ja uwielbiają czytać o tajemnicach rodzinnych.
Moja ocena: 8/10
Nora Roberts
Czarna róża
Cykl: W ogrodzie (tom 2)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2005
Ilość stron: 272
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Wyzwanie czytelnicze 2017 ( Kwiat)
W drugim poznajemy bliżej Rosalind Harper właścicielkę centrum ogrodniczego "Eden". Mimo, że jest kobietą w średnim wieku, matką trzech dorosłych synów, nadal prowadzi aktywne życie. Z powodzeniem prowadzi swój interes z pomocą dwóch przyjaciółek: Stelli i Hayley. Mimo, że między kobietami jest róźnica wieku wspaniale się uzupełniają i świetnie dogadują się z sobą. Ros i zatrudniony przez nią Mitchell Carnagie próbują odkryć tożsamość ducha, od lat nawiedzającego posiadłość. Jak na razie wiedzą tylko imię: Amelia. Nie ustają jednak w poszukiwaniach. Wspólne rozwiązanie zagadki zbliża ich do siebie i między nimi rodzi się miłość. Nie podoba się to Oblubienicy, która ze znanych sobie powodów nienawidzi mężczyzn. Postanawia na wszelkie sposoby nie dopuścić do związku między Ros i Mitchem i robi się coraz bardziej niebezpieczna, chociaż przez te wszystkie lata była raczej nieszkodliwym duchem. Czy jej tożsamość i historia zostanie w końcu odkryta?
Historia Ros i Mitcha była na pewno ciekawa i interesująca. Podoba mi się jak miłość rodzi się powoli, stopniowo. Tak też było w tym przypadku. Na początku akcja toczyła się powoli swoim własnym rytmem, ale nabrała tempa, jak duch Oblubienicy wkroczył do akcji chcąc zniszczyć rodzące się uczucie między Mitchem a Ros. Ponadto wątek byłego męża Ros wprowadził do historii pewne napięcie. Jednak i tak na pierwszy plan wysuwa się Oblubienica. Do tej pory była tylko nieszkodliwym duchem. Śpiewała kołysanki synom Ros i nie robiła nikomu żadnej krzywdy. Jej zachowanie się zmieniło wraz z przybyciem Stelli i jej synom. A gdy kobiety postanawiają ułożyć sobie życie u boku mężczyzn, które pokochały Oblubienica wpada w szał i postanawia nie dopuścić do rozkwitu miłości. Jej działania wprowadzają dreszczyk emocji i strachu. To sprawia, że książkę czyta się jednym tchem. Z każdą stroną coraz lepiej poznajemy ducha. Dzięki dawnym dziennikom, Ros i Mitchowi udaje się powoli dotrzeć do tego kim była Amelia.
Autorka kolejny raz potrafi pozytywnie zaskoczyć. Akcja pędzi do przodu, że nie sposób się oderwać. Coraz bardziej interesujące okazują się losy Amelii, które poznamy bliżej w ostatnim tomie trylogii. Na pewno książkę można polecić nie tylko fanom romansów, ale także osobom, które tak jak ja uwielbiają czytać o tajemnicach rodzinnych.
Moja ocena: 8/10
Nora Roberts
Czarna róża
Cykl: W ogrodzie (tom 2)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2005
Ilość stron: 272
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Wyzwanie czytelnicze 2017 ( Kwiat)
poniedziałek, 20 listopada 2017
Dwa słodkie aniołki - Mary Higgins Clark
Już niejeden raz spotykam się z twórczością Mary Higgins Clark, która jest nazywana mistrzynią suspensu. W pełni zgadzam się z tym twierdzeniem, chociaż jeszcze dużo jej powieści przede mną. Jednak jak na razie się nie zawiodłam.
Kelly i Kathy zostają porwane w dniu swoich trzecich urodzin. Wkrótce porywacze żądają ośmiu dolarów okupu. Margaret i Steve - rodzice dziewczynek nie należą do zamożnej rodziny, jednak mężczyzna od niedawna pracuje dla znanej korporacji, która decyduje się wyłożyć pieniądze, żeby poprawić swój wizerunek, gdyż niedawno miała kłopoty. Po zapłaceniu okupu porywacze wskazują miejsce, gdzie będą dziewczynki. Jednak we wskazanym miejscu znajduje się ciało jednego z porywaczy i tylko jedną z dziewczynek - Kelly. Z listu, które znaleziono przy ciele wynika, że druga z sióstr nie żyje. Matka nie wierzy w śmierć swojej córki, ponadto Kelly twierdzi, że Kathy żyje i sprawia wrażenie, jakby się z nią porozumiewała. Nikt jednak w to nie wierzy. Czy jest możliwa telepatia między bliźniaczkami? Czy druga z dziewczynek żyje i czy uda się ją odnaleźć?
Początkowo można sądzić, że fabuła powieści jest strasznie oklepana. Ileż razy mieliśmy do czynienia z porwaniami i okupami? Jednak tutaj autorka poszła o krok dalej. Pokazała jaka tragedia spotkała rodzinę i jak ciężko sobie z nią poradzić. Ponadto doskonale pokazała niesamowitą więź jaka łączy obie dziewczynki. Mimo, że są daleko od siebie mogą się porozumiewać między sobą i odczuwać przeżycia drugiej. To było dla mnie bardzo ciekawe, bo po raz pierwszy spotkałam się takim wątkiem w jakiejś powieści. Widać, że autorka dobrze się przygotowała do napisania powieści. Co jeszcze zasługuje na uwagę: wartka akcja i rosnący niepokój. To sprawia, że powieść czyta się błyskawicznie. Nie jest to może wybitna książka, bo autorkę stać na dużo więcej. Zaliczyłabym ją raczej do "średnich". Dla oderwania się od rzeczywistości i zabicia czasu będzie w sam raz.
Moja ocena: 6/10
Mary Higgins Clark
Dwa słodkie aniołki
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2007
Ilość stron: 208
Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABC czytania (wariant 1 - literka D)
Wyzwanie czytelnicze 2017 (liczba)
Kelly i Kathy zostają porwane w dniu swoich trzecich urodzin. Wkrótce porywacze żądają ośmiu dolarów okupu. Margaret i Steve - rodzice dziewczynek nie należą do zamożnej rodziny, jednak mężczyzna od niedawna pracuje dla znanej korporacji, która decyduje się wyłożyć pieniądze, żeby poprawić swój wizerunek, gdyż niedawno miała kłopoty. Po zapłaceniu okupu porywacze wskazują miejsce, gdzie będą dziewczynki. Jednak we wskazanym miejscu znajduje się ciało jednego z porywaczy i tylko jedną z dziewczynek - Kelly. Z listu, które znaleziono przy ciele wynika, że druga z sióstr nie żyje. Matka nie wierzy w śmierć swojej córki, ponadto Kelly twierdzi, że Kathy żyje i sprawia wrażenie, jakby się z nią porozumiewała. Nikt jednak w to nie wierzy. Czy jest możliwa telepatia między bliźniaczkami? Czy druga z dziewczynek żyje i czy uda się ją odnaleźć?
Początkowo można sądzić, że fabuła powieści jest strasznie oklepana. Ileż razy mieliśmy do czynienia z porwaniami i okupami? Jednak tutaj autorka poszła o krok dalej. Pokazała jaka tragedia spotkała rodzinę i jak ciężko sobie z nią poradzić. Ponadto doskonale pokazała niesamowitą więź jaka łączy obie dziewczynki. Mimo, że są daleko od siebie mogą się porozumiewać między sobą i odczuwać przeżycia drugiej. To było dla mnie bardzo ciekawe, bo po raz pierwszy spotkałam się takim wątkiem w jakiejś powieści. Widać, że autorka dobrze się przygotowała do napisania powieści. Co jeszcze zasługuje na uwagę: wartka akcja i rosnący niepokój. To sprawia, że powieść czyta się błyskawicznie. Nie jest to może wybitna książka, bo autorkę stać na dużo więcej. Zaliczyłabym ją raczej do "średnich". Dla oderwania się od rzeczywistości i zabicia czasu będzie w sam raz.
Moja ocena: 6/10
Mary Higgins Clark
Dwa słodkie aniołki
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2007
Ilość stron: 208
Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABC czytania (wariant 1 - literka D)
Wyzwanie czytelnicze 2017 (liczba)
poniedziałek, 13 listopada 2017
Wyspa Motyli - Corina Bomann
Piękna okładka książki zawsze przyciąga czytelnika. Mnie właśnie ta książka uwiodła tą okładką, a jeśli jeszcze treść jest wspaniała to nic więcej książkoholikowi do szczęścia nie potrzeba. W tym przypadku zarówno okładka jak i treść całkowicie mnie uwiodły. Historia była tak fascynująca, że nawet nie wiek kiedy doszłam do końca.
Akcja powieści dzieje się dwutorowo - co ostatnio coraz częściej mi się podoba - we współczesnym świecie, w 2008 roku i pod koniec XIX wieku w Cejlonie, byłej kolonii brytyjskiej. Główna bohaterka Diana nigdy nie sądziła, że przyjdzie jej zmienić swoje życie i wyjechać na drugi koniec świata. Po zdradzie męża nic już nie trzyma jej w kraju i gdy dostaje wiadomość, że jej ciotka miała kolejny wylew pakuje się i wyjeżdża do jej posiadłości. Na miejscu dowiaduje się, że nie ma już nadziei na uratowanie jej życia. Po jej śmierci postanawia spełnić ostatnią wolę - rozwikłanie tajemnicy rodzinnej i zdjęcie klątwy - tylko ona, jako ostatnia z rodu może to zrobić. Kamerdyner ciotki dobrze przez nią wtajemniczony, sprytnie podrzuca Dianie wskazówki, które zaprowadzą kobietę na Cejlon, gdzie wszystko się tak naprawdę zaczęło.
Diana wyrusza w podróż do egzotycznego kraju, gdzie czeka na nią tajemnica do rozwiązania, której jej ciotka nie mogła już rozwikłać, ale powierzyła to zadanie jej. Kobiecie pomaga pewien mężczyzna, z którym ona od początku czuje więź. Czy uda im się rozwikłać zagadkę przeszłości rodziny? Czy poukłada sobie na nowo życie? Jaką rolę odegra w jej życiu mężczyzna, który służy jej pomocą?
Od jakiegoś czasu podobają mi się historie zagadek rodzinnych. Ta powieść ma w sobie pewną magię. Chociaż akcja dzieje się spokojnie, swoim własnym torem to nie przeszkadzało mi w tym, żebym całkowicie zagłębiła i przeżywała całą historię. Dużym plusem jest to, że książka jest napisana w dwóch płaszczyznach, które tworzą ze sobą spójną całość. Przeskakiwanie czasów nie powoduje, że gubimy się w fabule. Perypetie zarówno Diany, jak i jej prababki Grace były intrygujące. Mnie jednak bardziej interesowały losy Grace. Autorka cudownie opisała tytułową Wyspę Motyli, jak nazywano Sri Lankę, ze względu na to, że wyspa przypominała kształtem skrzydła motyla. Aż chciało by się tam pojechać, żeby zwiedzić te bajkowe krajobrazy przedstawione w powieści nie pomijając zielonych pól plantacji herbaty.
Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Jest tu zakazana miłość, zbrodnia, pierwsze namiętności. Mimo, że powieść jest dość przewidywalna to wcale nie nuży, a wręcz przeciwnie. Pojawił się także element zaskoczenia, w ogóle nie spodziewałam się takiego zakończenia. Polecam dla wielbicieli tajemnic rodzinnych jak i dla kogoś szukającego lekkiej, relaksującej powieści.
Moja ocena: 8/10
Corina Bomann
Wyspa Motyli
Wydawnictwo Otwarte: 2013
Ilość stron: 464
Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABC czytania (wariant 1 - literka W)
Wyzwania czytelnicze 2017 (Miejsce)
Akcja powieści dzieje się dwutorowo - co ostatnio coraz częściej mi się podoba - we współczesnym świecie, w 2008 roku i pod koniec XIX wieku w Cejlonie, byłej kolonii brytyjskiej. Główna bohaterka Diana nigdy nie sądziła, że przyjdzie jej zmienić swoje życie i wyjechać na drugi koniec świata. Po zdradzie męża nic już nie trzyma jej w kraju i gdy dostaje wiadomość, że jej ciotka miała kolejny wylew pakuje się i wyjeżdża do jej posiadłości. Na miejscu dowiaduje się, że nie ma już nadziei na uratowanie jej życia. Po jej śmierci postanawia spełnić ostatnią wolę - rozwikłanie tajemnicy rodzinnej i zdjęcie klątwy - tylko ona, jako ostatnia z rodu może to zrobić. Kamerdyner ciotki dobrze przez nią wtajemniczony, sprytnie podrzuca Dianie wskazówki, które zaprowadzą kobietę na Cejlon, gdzie wszystko się tak naprawdę zaczęło.
Nasi przodkowie za życia robią wszystko, by zachować w tajemnicy jakieś wydarzenia z przeszłości. A potem proszą nas, swoich potomków, żebyśmy tę tajemnicę odkryli. bo bardzo im ciąży, a nie mają już sił, by osobiście się tym zająć.
Diana wyrusza w podróż do egzotycznego kraju, gdzie czeka na nią tajemnica do rozwiązania, której jej ciotka nie mogła już rozwikłać, ale powierzyła to zadanie jej. Kobiecie pomaga pewien mężczyzna, z którym ona od początku czuje więź. Czy uda im się rozwikłać zagadkę przeszłości rodziny? Czy poukłada sobie na nowo życie? Jaką rolę odegra w jej życiu mężczyzna, który służy jej pomocą?
Od jakiegoś czasu podobają mi się historie zagadek rodzinnych. Ta powieść ma w sobie pewną magię. Chociaż akcja dzieje się spokojnie, swoim własnym torem to nie przeszkadzało mi w tym, żebym całkowicie zagłębiła i przeżywała całą historię. Dużym plusem jest to, że książka jest napisana w dwóch płaszczyznach, które tworzą ze sobą spójną całość. Przeskakiwanie czasów nie powoduje, że gubimy się w fabule. Perypetie zarówno Diany, jak i jej prababki Grace były intrygujące. Mnie jednak bardziej interesowały losy Grace. Autorka cudownie opisała tytułową Wyspę Motyli, jak nazywano Sri Lankę, ze względu na to, że wyspa przypominała kształtem skrzydła motyla. Aż chciało by się tam pojechać, żeby zwiedzić te bajkowe krajobrazy przedstawione w powieści nie pomijając zielonych pól plantacji herbaty.
Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Jest tu zakazana miłość, zbrodnia, pierwsze namiętności. Mimo, że powieść jest dość przewidywalna to wcale nie nuży, a wręcz przeciwnie. Pojawił się także element zaskoczenia, w ogóle nie spodziewałam się takiego zakończenia. Polecam dla wielbicieli tajemnic rodzinnych jak i dla kogoś szukającego lekkiej, relaksującej powieści.
Moja ocena: 8/10
Corina Bomann
Wyspa Motyli
Wydawnictwo Otwarte: 2013
Ilość stron: 464
Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABC czytania (wariant 1 - literka W)
Wyzwania czytelnicze 2017 (Miejsce)
piątek, 10 listopada 2017
Arena szczurów - Marek Krajewski
Dosyć często sięgam po kryminały, ale do tej pory nie spotkałam się z tak mroczną historią. Marek Krajewski znany jest z tego, że jego książki ukazują zło w czystej postaci i przekonałam się o tym po lekturze powieści. Dotychczas nie miałam styczności z jego twórczością, ale co szkodzi zapoznać się z nią teraz. Trochę dziwne, że zaczynam od ostatniego tomu przygód o Edwardzie Popielskim, ale książki nie kupowałam, tylko wygrałam w konkursie.
Edward Popielski, były lwowski policjant, ukrywa się w nadmorskim miasteczku, a konkretnie w Darłowie. Lokalnej społeczności jest znany jako Antoni Hrabecki. Często przez lwowski półświatek był nazywany Łysym. Nikt tak naprawdę nie zna jego przeszłości. Akcja dzieje się w 1948 roku, w czasach niespokojnych, kiedy to krajem rządzą komuniści i Urząd Bezpieczeństwa, przed którym właśnie bohater się ukrywam. W nadmorskiej miejscowości dochodzi do brutalnych gwałtów i morderstw. Popielski na prośbę jednego z kolegów decyduje się podjąć śledztwo. Gdy już prawie rozwiązuje zagadkę sam wpada w pułapkę do podziemnego bunkra, skąd trudno się wydostać nie narażając na utratę życia innych osób. Jednocześnie na drugiej płaszczyźnie, w roku 2013 syn Popielskiego - Wacław Remus próbuje dowiedzieć się o przeszłości ojca, co takiego zrobił w przeszłości, jaką zbrodnie popełnił. Wraz z poznaniem prawdy przyjdzie mu odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy można dla ocalenia własnego życia zabić niewinnych ludzi?
Jak wspominałam to jest moje pierwsze spotkanie z autorem. Zaczęłam nie po kolei, ale to nie przeszkodziło mi w czytaniu powieści. Tak naprawdę nie jest potrzebna znajomość poprzednich części przygód Edwarda Popielskiego. Niewykluczone jednak, że w bliżej nieokreślonej przyszłości nadrobię pozostałe tomy. Na obecną chwilę mogę powiedzieć, że autor mnie zainteresował. W powieści jest ukazane tyle mroku i zła w człowieku, że niektórych czytelników może to odstraszać. Ukazanie niewoli bohatera w bunkrze niejednokrotnie może przyprawić o niesmak i obrzydzenie. Jednak to jest styl autora: ukazywać w człowieku zło w czystej postacie, jego upodlenie. Przewaga brutalnych scen powoduje, że co wrażliwsi czytelnicy na pewno poczują jakiś niepokój, ale i strach mrożący krew w żyłach.
Czy Popielski uwolni się ze śmiertelnej pułapki, gdzie zgotowano mu prawdziwe piekło na ziemi? Czy sprawca okrutnych zbrodni zostanie ukarany? W końcu: czy Wacław znajdzie odpowiedź na najważniejsze pytanie: czy dla ocalenie własnego życia można zabić niewinne osoby? Te odpowiedzi znajdziecie w powieści. Książkę mogę polecić osobom, które uwielbiają mroczne i to bardzo mroczne historie, w których nie brakuje brutalnych scen i okrucieństwa oraz bestialstwa.
Moja ocena: 7/10
Marek Krajewski
Arena szczurów
Cykl: Edward Popielski (tom 7)
Wydawnictwo: Znak 2015
Ilość stron: 304
Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABC czytania (wariant 1 - literka A)
Wyzwanie czytelnicze 2017 (zwierzę)
Edward Popielski, były lwowski policjant, ukrywa się w nadmorskim miasteczku, a konkretnie w Darłowie. Lokalnej społeczności jest znany jako Antoni Hrabecki. Często przez lwowski półświatek był nazywany Łysym. Nikt tak naprawdę nie zna jego przeszłości. Akcja dzieje się w 1948 roku, w czasach niespokojnych, kiedy to krajem rządzą komuniści i Urząd Bezpieczeństwa, przed którym właśnie bohater się ukrywam. W nadmorskiej miejscowości dochodzi do brutalnych gwałtów i morderstw. Popielski na prośbę jednego z kolegów decyduje się podjąć śledztwo. Gdy już prawie rozwiązuje zagadkę sam wpada w pułapkę do podziemnego bunkra, skąd trudno się wydostać nie narażając na utratę życia innych osób. Jednocześnie na drugiej płaszczyźnie, w roku 2013 syn Popielskiego - Wacław Remus próbuje dowiedzieć się o przeszłości ojca, co takiego zrobił w przeszłości, jaką zbrodnie popełnił. Wraz z poznaniem prawdy przyjdzie mu odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy można dla ocalenia własnego życia zabić niewinnych ludzi?
Jak wspominałam to jest moje pierwsze spotkanie z autorem. Zaczęłam nie po kolei, ale to nie przeszkodziło mi w czytaniu powieści. Tak naprawdę nie jest potrzebna znajomość poprzednich części przygód Edwarda Popielskiego. Niewykluczone jednak, że w bliżej nieokreślonej przyszłości nadrobię pozostałe tomy. Na obecną chwilę mogę powiedzieć, że autor mnie zainteresował. W powieści jest ukazane tyle mroku i zła w człowieku, że niektórych czytelników może to odstraszać. Ukazanie niewoli bohatera w bunkrze niejednokrotnie może przyprawić o niesmak i obrzydzenie. Jednak to jest styl autora: ukazywać w człowieku zło w czystej postacie, jego upodlenie. Przewaga brutalnych scen powoduje, że co wrażliwsi czytelnicy na pewno poczują jakiś niepokój, ale i strach mrożący krew w żyłach.
Czy Popielski uwolni się ze śmiertelnej pułapki, gdzie zgotowano mu prawdziwe piekło na ziemi? Czy sprawca okrutnych zbrodni zostanie ukarany? W końcu: czy Wacław znajdzie odpowiedź na najważniejsze pytanie: czy dla ocalenie własnego życia można zabić niewinne osoby? Te odpowiedzi znajdziecie w powieści. Książkę mogę polecić osobom, które uwielbiają mroczne i to bardzo mroczne historie, w których nie brakuje brutalnych scen i okrucieństwa oraz bestialstwa.
Moja ocena: 7/10
Marek Krajewski
Arena szczurów
Cykl: Edward Popielski (tom 7)
Wydawnictwo: Znak 2015
Ilość stron: 304
Książka bierze udział w wyzwaniach:
ABC czytania (wariant 1 - literka A)
Wyzwanie czytelnicze 2017 (zwierzę)
Subskrybuj:
Posty (Atom)