Strony

środa, 28 grudnia 2016

Miasto ślepców - Jose Saramago

Książka, która potrafi wstrząsnąć chyba każdym. Autor pokazał jak w ekstremalnych warunkach potrafi zmienić się człowiek. Ile tego prawdziwego "człowieczeństwa" w nim zostanie.

Akcja powieści dzieje się z nienazwanym kraju i nienazwanym mieście, na które pewnego dnia spada epidemia białej ślepoty. Dotyka niespodziewanie zwykłych ludzi zajętych codziennymi sprawami. Nie oszczędza nikogo: kobiety, mężczyzn, starców a nawet dzieci. Nie jest to jednak zwykła ślepota, bo ludzie, których ta choroba ogarnęła nie widzą tak zwykli niewidomi ciemności, tylko mlecznobiałą jasność, nazywana "białą ślepotą". Rząd chcąc zapobiec rozprzestrzeniania się zarazy podejmuję decyzję o poddaniu kwarantannie ludzi, których dopadła epidemia. Zostaną umieszczenie w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym, gdzie zostaną uwolnione ich najgorsze instynkty.

Pierwszy raz spotkałam się z książką, gdzie bohaterowie są bezimienni. Autor jedynie ogranicza się do określeń jak np. "Żona lekarza", czy " Dziewczyna w czarnych okularach". Jednak ich imiona to jest sprawa drugorzędna. Książka ukazuje jak człowiek zachowa się w obliczu tragedii,  w tym przypadku jest to nagła utrata wzroku. Pokazuje, że w sytuacji tragicznej włączają się ludziom najgorsze instynkty. Ważne jest, żeby przetrwać w tej sytuacji w jakiej się znaleźli. Powinni trzymać się razem w tej sytuacji w jakiej się znaleźli, ale tak się nie dzieje. Następuje rozłam między nimi: na silniejszych i słabszych, na oprawców i ofiary. Jedzenia, którego dostarczają żołnierze jest coraz mniej. Dochodzi do najgorszych zachowań: gwałtów, przemocy i zatraceniu podstawowych wartości. Tylko jedna osoba wśród tego społeczeństwa "ślepców" z jakichś przyczyn nie straciła wzroku. Jest to "żona lekarza". Udaje niewidomą i razem z mężem zostaje zamknięta w szpitalu. Można powiedzieć, że jako jedyna ma szczęście, ale dla niej jest to jak klątwa i przekleństwo. Bo wolałaby oślepnąć niż widzieć te wszystkie okropności i bestialstwo.

Książka jest napisana w sposób trudny stylistycznie. Nie znajdziemy tu typowych dialogów, wszystko jest zlane w jedną całość w tekście. Z początku może się wydawać, że będzie trudno czytać taką książkę napisaną w specyficzny sposób Jednak można się przyzwyczaić do tego. Ja się przyzwyczaiłam i ne przeszkadzało mi to. Bardziej skupiłam się na treści, która niesie ze sobą przesłanie. Bo spróbujmy postawić się w sytuacji bohaterów. Jakbyśmy postąpili na ich miejscu? Czy tak jak oni walczylibyśmy na wszelkie sposoby o przetrwanie zatracając wartości, którymi do tej pory kierowaliśmy się w życiu? Jak w obliczu tej tragedii zmienilibyśmy się? Jak bardzo stalibyśmy się źli?

Wbrew pozorom książka wcale nie jest o ślepcach, jak z początku może sugerować tytuł. Ślepota jest tutaj metaforą. Możemy widzieć, ale być ślepi. Widząc tylko siebie, czubek własnego nosa nie zauważamy to co jest ważne w życiu. Nie widzimy cierpienia, potrzeb innych ludzi. Kieruje nami egoizm. Jeżeli w porę się nie opamiętamy i nie otworzymy oczu może już być za późno.

Książka godna przeczytania. Polecam.


Moja ocena: 9/10

Jose Saramago
Miasto ślepców
Wydawnictwo Rebis  2009
Liczba stron: 344


Książka bierze udział w wyzwaniach: 
Mini book challenge 2016 ( Książka, której autor otrzymał nagrodę Nobla w dziedzinie literatury)
Czytamy zekranizowane książki


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku, będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. To jest dla mnie ważne wiedzieć, czy podoba Ci się mój blog.