Lubicie książki osadzone w czasach II wojny światowej? Jeżeli tak to ta pozycja powinna przypaść wam do gustu. Ja, szczerze powiedziawszy nie przepadałam za tego typu historiami, ale chyba zmienię zdanie. Autorka umiejętnie wplotła fikcje literacką w czasy wojenne.
Akcja powieści toczy się we Włoszech, we Florencii. Mamy 1914 rok. Nieznany mężczyzna przynosi do klasztoru Santo Spirito niemowlę płci żeńskiej. W pieluszce ukrył srebrny klucz - talizman, który w przyszłości pozwoli rozwiązać zagadkę pochodzenia.
Rosa Bellocchi wychowana przez zakonnice otrzymuje staranne wykształcenie: uczy się języków obcych, muzyki, matematyki. Gdy kończy piętnaście lat do klasztoru przybywa markiz Scarfiotti poszukując guwernantki dla swojej córki Clementiny. Tak Rosa opuszcza klasztor i zamieszkuje w willi mężczyzny. Rezydencja kryje wiele mrocznych tajemnic. Rosa jest obdarzona także zdolnościami parapsychicznymi i cechuje ją niezwykła wrażliwość. Nie wie, że trafiając do rezydencji jej życie się zmieni, niekoniecznie na lepsze. Poznaje zimną i nieobliczalną żonę markiza. Kobieta jest zagorzałą faszystką i popiera Mussoliniego, a nawet uznaje się za jego przyjaciółką. W kraju rządzonym przez nieobliczalnego dyktatora każdy jego przeciwnik jest wtrącany do więzienia. Do faszystowskiej celi, bez wyroku, trafia także Rosa, fałszywie oskarżona o pomoc w aborcji, która zakończyła się śmiercią pokojówki. W więzieniu dziewczyna przechodzi przez piekło: w wieku szesnastu lat zostaje zgwałcona przez strażnika więziennego i zachodzi w ciążę. W zamian za dozgonne milczenie na temat sekretów rodziny Scarffiottich zostaje uwolniona. Wraz z malutką córeczką jest zdana tylko na siebie. Nie może liczyć na pomoc państwa. W jej papierach figuruje "Wróg narodu". Jest obdarzona niezwykłą wolą przetrwania i uczyni wszystko, żeby zapewnić swojej córeczce godne życie. Los postawi na jej drodze dwóch mężczyzn, z których każdy jest w niej zakochany. Po latach poszukiwań w końcu pozna zagadkę swojego pochodzenia i odnajdzie matką. Czy jednak warto było?
Książkę polecił mi znajomy i mogę szczerze przyznać, że cieszę się iż dałam się namówić. Kiedyś nie przepadałam za tego typu powieściami, osadzonymi w czasach II wojny światowej. Wydawało mi się, że nie będą mi się podobać, że będą mnie nudzić, bo będzie tylko o wojnie. Na szczęście po tej książce chyba zmienię zdanie. Czytało mi się ją naprawdę dobrze i z wielkim zainteresowaniem poznawałam dalsze losy Rosy. Autorce udało się stworzyć naprawdę charakterystyczną postać. Rosa od początku wzbudziła moją sympatię. Mimo licznych przeciwności losu nie poddawała się tylko walczyła o przyszłość swoją i swojej córeczki. W tamtych czasach kobiety takie jak ona, niezamężne jeszcze na dodatek z dzieckiem były traktowane gorzej, prawie tak jak dziwki. Stanowiły gorszą kategorię.
Autorka z dbałością o każdy szczegół przedstawiła losy ludzi żyjącym w kraju rządzonym przez faszystę, nieobliczalnego Mussoliniego. Zgłębiając losy naszych rodaków będących pod okupacją niemiecką nigdy nie zastanawiałam się jak było w innych krajach. A we Włoszech także nie było lżej. Zwykli ludzie bez wyroku zostali wtrącani do więzienia i mogli tam spędzić wiele lat. Za działalność antyfaszystowską groziła śmierć, ale mimo to nie brakowało prawdziwych patriotów, którzy walczyli o wolny kraj. Autorka nie oszczędza czytelnika. Przy opisach tortur, jakim poddawano partyzantów można naprawdę się przerazić. Bardzo podobało mi się tło historyczno-społeczne. Dodaje to autentyczności i realności całej historii. Mimo, że niektórym przedstawione wydarzenia mogę się wydawać zbyt nieprawdopodobne albo obfitujące w zbyt dużo zbiegów okoliczności, mnie to nie zrażało. Wprost przeciwnie. Sprawiło, że powieść była dla mnie nieprzewidywalna i ciekawa. Również zagadka pochodzenia Rosy była dla mnie zaskoczeniem. Nie spodziewałam się tego. Książkę polecam miłośnikom rodzinnych tajemnic i powieści osadzonych w czasach II wojny światowej.
Moja ocena: 9/10
Belinda Alexandra
Toskańska róża
Wydawnictwo Albatros 2013
Liczba stron: 624
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam opasłe tomiska
Strony
▼
wtorek, 31 maja 2016
Koniec i początek - Nora Roberts
W tym roku wzięłam sobie za cel: czytanie książek Nory Roberts, jednej z moich ulubionych autorek. Jak do tej pory nigdy się nie zawiodłam na jej książkach. Ta pozycja może nie była najlepsza, bo napisana w 1984, więc na początku kariery pisarki, ale do przetrawienia.
Olivia Carmichael jest dziennikarką lokalnej telewizji. Uchodzi za osobę perfekcyjną, nie ulegającą emocjom, ale tak naprawdę pod tą maską skrywa się wrażliwa kobieta, boleśnie doświadczona przez życie. Nie chce się angażować w nowy związek i wiedze spokojne życie, dopóki w jej życie nie wkracza popularny reporter T.C. Thorpe. Olivia nie przepada za mężczyzną, bo od początku wchodzi jej w paradę. Mężczyzna odkąd poznał Olivię, zdrobniale nazywaną Liv postanawia sobie, że zdobędzie ją i nie kryje tego przed nią. Ona się broni przed jego zalotami. Czy w końcu ulegnie? A może Thorpe będzie musiał się obejść smakiem?
Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na powieściach tej autorki, która jest jedną z moich ulubionych. Ta książka może nie jest zbyt wybitną powieścią, ale czytało mi się bardzo dobrze. Powieść została napisana na początku kariery Nory Roberts, więc nie każdemu może się podobać. Czytałam opinie, że jest to jedna z najgorszych książek. Ja jednak tego nie odczułam. Bardzo mi się podobał jej lekki i zabawny styl. Przekomarzania głównych bohaterów wprawiły mnie w dobry humor i nastrój. Nieraz się uśmiałam, a o to chodzi, żeby się dobrze bawić. Nie zabraknie w powieści także momentów cierpienia i tragicznych momentów. Olivia ma za sobą tragiczną i bolesną przeszłość. To zostawiło w jej psychice ślad, że bała się zaufać Thorpe'owi. Co się zdarzyło w jej życiu? Tego już nie zdradzę... Jeżeli ktoś jest ciekaw to powinien przeczytać tą książkę. Pozycja należy do typowych romansów. Wolę jednak powieści Nory Roberts z wątkami kryminalnymi, ale takie też chętnie czytam. Może tej książce dużo brakuje do stylu, jakim obecnie pisze autorka, ale powinna się spodobać fanom typowych romansów i lekkich czytadełek.
Moja ocena: 7/10
Nora Roberts
Koniec i początek
Wydawnictwo Amber 1997
Liczba stron: 128
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Pod hasłem
Cztery pory roku
Olivia Carmichael jest dziennikarką lokalnej telewizji. Uchodzi za osobę perfekcyjną, nie ulegającą emocjom, ale tak naprawdę pod tą maską skrywa się wrażliwa kobieta, boleśnie doświadczona przez życie. Nie chce się angażować w nowy związek i wiedze spokojne życie, dopóki w jej życie nie wkracza popularny reporter T.C. Thorpe. Olivia nie przepada za mężczyzną, bo od początku wchodzi jej w paradę. Mężczyzna odkąd poznał Olivię, zdrobniale nazywaną Liv postanawia sobie, że zdobędzie ją i nie kryje tego przed nią. Ona się broni przed jego zalotami. Czy w końcu ulegnie? A może Thorpe będzie musiał się obejść smakiem?
Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na powieściach tej autorki, która jest jedną z moich ulubionych. Ta książka może nie jest zbyt wybitną powieścią, ale czytało mi się bardzo dobrze. Powieść została napisana na początku kariery Nory Roberts, więc nie każdemu może się podobać. Czytałam opinie, że jest to jedna z najgorszych książek. Ja jednak tego nie odczułam. Bardzo mi się podobał jej lekki i zabawny styl. Przekomarzania głównych bohaterów wprawiły mnie w dobry humor i nastrój. Nieraz się uśmiałam, a o to chodzi, żeby się dobrze bawić. Nie zabraknie w powieści także momentów cierpienia i tragicznych momentów. Olivia ma za sobą tragiczną i bolesną przeszłość. To zostawiło w jej psychice ślad, że bała się zaufać Thorpe'owi. Co się zdarzyło w jej życiu? Tego już nie zdradzę... Jeżeli ktoś jest ciekaw to powinien przeczytać tą książkę. Pozycja należy do typowych romansów. Wolę jednak powieści Nory Roberts z wątkami kryminalnymi, ale takie też chętnie czytam. Może tej książce dużo brakuje do stylu, jakim obecnie pisze autorka, ale powinna się spodobać fanom typowych romansów i lekkich czytadełek.
Moja ocena: 7/10
Nora Roberts
Koniec i początek
Wydawnictwo Amber 1997
Liczba stron: 128
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Pod hasłem
Cztery pory roku
poniedziałek, 30 maja 2016
Doktor Karolina - Joanna Rogala
Jeżeli ktoś miałby ochotę na pełną humoru, lekką książkę, to jak najbardziej mogę polecić tą pozycję. Już dawno tak się nie bawiłam czytając.
Karolina, główna bohaterka, jest świeżo upieczoną absolwentka weterynarii. Jedzie na wieś do dziadków, żeby odreagować stresy po zdanych egzaminach i pomóc miejscowemu weterynarzowi w pracy w lecznicy wiejskiej.W drodze auto zatrzymuje się, gdyż zapomniała zatankować. Pewien mężczyzna zatrzymuje się obok i oferuje jej pomoc, ale Karolina odmawia, nazywając w myślach przystojnego nieznajomego "Natrętem". Jakoś udaje jej się dotrzeć do dziadka i okazuje się, że los płata jej figla i znowu skazuje ją na spotkanie z "Natrętem", który okazuje się podleśniczym i zamieszkuje u jej dziadka. Czy Karolina w końcu przekona się do mężczyzny i co z tego wyniknie?
Fabuła może przypominać już różne pozycje tego typu. Czyż nie spotykaliśmy się z panią weterynarz, która przyjeżdża na prowincję? Powiem szczerze, że myślałam, iż będzie to kopia "Poczekajki", ale na szczęście okazało się inaczej. Książka obfituje w wiele zabawnych sytuacji i momentów, gdzie nie można się powstrzymać od śmiechu. Bo czy nie można wybuchnąć śmiechem, gdy pomysłowe dzieci umieszczają ranną kurę w wózku dziecięcym, żeby prędzej doszła do zdrowia? W książce jest więcej takich zabawnych sytuacji. Wydaje się, że taki humor już gdzieś był, to nic nowego, ale mnie się bardzo podobało. Zrelaksowałam się przy tej książce.
Powieść jest debiutem autorki i powiedziałabym, że nie najgorszym. Taka lekka, zabawna komedia. Styl jest lekki, że książkę czyta się niemal jednym tchem. Również postacie są barwne, jak dziadek Karoliny, smakosz i producent nalewek, który wraz z księdzem i leśniczym kosztują wszystkich tych specjałów. Jeżeli ktoś ma ochotę na lekką niewymagającą lekturę, to "Doktor Karolina" jest odpowiednia. Polecam.
Moja ocena: 7/10
Joanna Rogala
Doktor Karolina
Wydawnictwo Replika 2010
Liczba stron: 236
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Cztery pory roku
Karolina, główna bohaterka, jest świeżo upieczoną absolwentka weterynarii. Jedzie na wieś do dziadków, żeby odreagować stresy po zdanych egzaminach i pomóc miejscowemu weterynarzowi w pracy w lecznicy wiejskiej.W drodze auto zatrzymuje się, gdyż zapomniała zatankować. Pewien mężczyzna zatrzymuje się obok i oferuje jej pomoc, ale Karolina odmawia, nazywając w myślach przystojnego nieznajomego "Natrętem". Jakoś udaje jej się dotrzeć do dziadka i okazuje się, że los płata jej figla i znowu skazuje ją na spotkanie z "Natrętem", który okazuje się podleśniczym i zamieszkuje u jej dziadka. Czy Karolina w końcu przekona się do mężczyzny i co z tego wyniknie?
Fabuła może przypominać już różne pozycje tego typu. Czyż nie spotykaliśmy się z panią weterynarz, która przyjeżdża na prowincję? Powiem szczerze, że myślałam, iż będzie to kopia "Poczekajki", ale na szczęście okazało się inaczej. Książka obfituje w wiele zabawnych sytuacji i momentów, gdzie nie można się powstrzymać od śmiechu. Bo czy nie można wybuchnąć śmiechem, gdy pomysłowe dzieci umieszczają ranną kurę w wózku dziecięcym, żeby prędzej doszła do zdrowia? W książce jest więcej takich zabawnych sytuacji. Wydaje się, że taki humor już gdzieś był, to nic nowego, ale mnie się bardzo podobało. Zrelaksowałam się przy tej książce.
Powieść jest debiutem autorki i powiedziałabym, że nie najgorszym. Taka lekka, zabawna komedia. Styl jest lekki, że książkę czyta się niemal jednym tchem. Również postacie są barwne, jak dziadek Karoliny, smakosz i producent nalewek, który wraz z księdzem i leśniczym kosztują wszystkich tych specjałów. Jeżeli ktoś ma ochotę na lekką niewymagającą lekturę, to "Doktor Karolina" jest odpowiednia. Polecam.
Moja ocena: 7/10
Joanna Rogala
Doktor Karolina
Wydawnictwo Replika 2010
Liczba stron: 236
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Cztery pory roku
czwartek, 26 maja 2016
Pełnia życia - Fern Michaels
Lubię czasami poczytać jakąś krótką, cieniutką książkę, żeby się odstresować. Ta pozycja do tego się nadawała. Jest to typowe romansidło, jakich wiele.
Rita, autorka bestsellerów próbuje dojść do siebie po rozwodzie. Zaszywa się w domu nad jeziorem, żeby skończyć ostatnią powieść. Ceni sobie spokój i ciszę, dopóki w jej życie nie wkroczy przystojny i młodszy od niej sąsiad. Między nimi wybucha namiętność. Czy ich związek ma szansę na przyszłość?
Lubię czytać romanse, ale ten jakoś mnie do siebie nie przekonał. Był przewidujący i co tu powiedzieć, niezbyt ciekawy. Wszystko zbyt szybko poszło, ot taka bajeczka. To moja pierwsza książka tej autorki, ale jeszcze jej nie przekreślam. Może kiedyś trafię na inną, bardziej wybitną jej książkę. Tą jak szybko przeczytałam tak szybko o niej zapomnę. Nic ciekawego, stąd tak krótka recenzja, czy raczej opinia. Jedynie dobra na zabicie czasu, jeśli nie mamy nic lepszego do roboty.
Moja ocena: 4/10
Fern Michaels
Pełnia życia
Wydawnictwo Amber 2001
Liczba stron: 112
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Cztery pory roku
Rita, autorka bestsellerów próbuje dojść do siebie po rozwodzie. Zaszywa się w domu nad jeziorem, żeby skończyć ostatnią powieść. Ceni sobie spokój i ciszę, dopóki w jej życie nie wkroczy przystojny i młodszy od niej sąsiad. Między nimi wybucha namiętność. Czy ich związek ma szansę na przyszłość?
Lubię czytać romanse, ale ten jakoś mnie do siebie nie przekonał. Był przewidujący i co tu powiedzieć, niezbyt ciekawy. Wszystko zbyt szybko poszło, ot taka bajeczka. To moja pierwsza książka tej autorki, ale jeszcze jej nie przekreślam. Może kiedyś trafię na inną, bardziej wybitną jej książkę. Tą jak szybko przeczytałam tak szybko o niej zapomnę. Nic ciekawego, stąd tak krótka recenzja, czy raczej opinia. Jedynie dobra na zabicie czasu, jeśli nie mamy nic lepszego do roboty.
Moja ocena: 4/10
Fern Michaels
Pełnia życia
Wydawnictwo Amber 2001
Liczba stron: 112
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Cztery pory roku
niedziela, 22 maja 2016
Ręka Fatimy - Ildefonso Falcones
Kiedy kilka lat temu przeczytałam "Katedrę w Barcelonie" byłam zachwyconą powieścią. Autor zadbał o każdy szczegół, doskonale przedstawił tło historyczne. Poza tym lekki i przystępny styl powodował, że książkę czytało się jednym tchem. Gdy w tym roku postanowiłam zapoznać się z jego kolejną pozycją zastanawiałam się czy ta książka wzbudzi we mnie takie same emocje. Co prawda "Ręka Fatimy" nie umywa się do jej poprzedniczki, ale mi bardzo się podobała i także czytałam z zapartym tchem.
Ręka Fatimy jest to popularny wśród muzułmanów talizman mający chronić przed złem. Pięć palców dłoni symbolizuje pięć filarów islamu: wyznanie wiary, modlitwa, jałmużna, post oraz pielgrzymka do Mekki.
Akcja powieści rozgrywa się w XVI-wiecznej Hiszpanii, kiedy to w Grenadzie wybuchło powstanie muzułmańskie przeciwko chrześcijanom. W takiej społeczności żyje główny bohater powieści Hernando Ruiz - syn zgwałconej przez katolickiego księdza muzułmanki - Aichy. Z powodu swej podwójnej tożsamości jest odtrącony zarówno przez chrześcijan jaki i muzułmanów, którzy nazywają go "nazarejczykiem". Jego ojczym darzy go nienawiścią od samego początku i chłopak jest traktowany gorzej od własnego rodzeństwa, które gubi się w trakcie powstania. Przez przypadek poznaje Fatimę, którą początkowo bierze za jedną ze swoich sióstr. Młodzi zakochują się w sobie, jednak ich miłość będzie wystawiona na wiele prób. Chłopak dostaje się w niewolę do korsarzy, a dziewczyna jest zmuszona poślubić Brahima, ojczyma Hernanda. Po klęsce powstania muzułmanie osiedlają się w Kordobie, gdzie zmuszeni są wyrzec się swojej wiary i przyjąć chrześcijaństwo. Nowi chrześcijanie zostają nazwani moryskami. Hernando w ukryciu walczy o to, żeby połączyć dwie religie. Z tego powodu jest odrzucony przez swoich braci - muzułmanów, którzy myślą, że ich zdradził. Nikomu nie może powiedzieć, że tak naprawdę walczy o ich wiarę i jest w tym osamotniony. Już jako dorosły mężczyzna ciągle jest rozdarty miedzy dwie religie i dwie kobiety, które kocha.
Autor zadbał o każdy szczegół historyczny. Mimo, że Hernando to postać fikcyjna w tamtym czasach na porządku dziennym zdarzały się gwałty dokonywane przez katolickich księży na muzułmańskich kobietach. To i wiele innych spraw powodowało nienawiść między tymi narodami. Ciężki los spotykał muzułmańskie dzieci, które zostały odbierane rodzinom i sprzedawane chrześcijanom, którzy wychowywali je według swojej wiary. Książka opisuje ciężki los morysków, ich zmagania się z trudnym losem.
Powieść jest historią o miłości, przyjaźni, nienawiści, często obfituje w opisy przemocy. Ale jednak najważniejsze jest to historia o głębokiej wierze, w imię której gotowi byli poświęcić swoje życie. Mi bardzo się podobało i nie zraziła mnie ilość stron, bo bardzo dobrze mi się czytało. Podziwiam autora, że stworzył takie dzieło, zadbał o każdy detal. Gorąco polecam, nie tylko wielbicielom powieści historycznych.
Moja ocena: 9/10
Ildefonso Falcones
Ręka Fatimy
Wydawnictwo Albatros 2010
Liczba stron: 944
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam opasłe tomiska
Mini book challenge (książka, która ma więcej niż 800 stron)
ABC Czytania (wariant 1 - literka R)
Ręka Fatimy jest to popularny wśród muzułmanów talizman mający chronić przed złem. Pięć palców dłoni symbolizuje pięć filarów islamu: wyznanie wiary, modlitwa, jałmużna, post oraz pielgrzymka do Mekki.
Akcja powieści rozgrywa się w XVI-wiecznej Hiszpanii, kiedy to w Grenadzie wybuchło powstanie muzułmańskie przeciwko chrześcijanom. W takiej społeczności żyje główny bohater powieści Hernando Ruiz - syn zgwałconej przez katolickiego księdza muzułmanki - Aichy. Z powodu swej podwójnej tożsamości jest odtrącony zarówno przez chrześcijan jaki i muzułmanów, którzy nazywają go "nazarejczykiem". Jego ojczym darzy go nienawiścią od samego początku i chłopak jest traktowany gorzej od własnego rodzeństwa, które gubi się w trakcie powstania. Przez przypadek poznaje Fatimę, którą początkowo bierze za jedną ze swoich sióstr. Młodzi zakochują się w sobie, jednak ich miłość będzie wystawiona na wiele prób. Chłopak dostaje się w niewolę do korsarzy, a dziewczyna jest zmuszona poślubić Brahima, ojczyma Hernanda. Po klęsce powstania muzułmanie osiedlają się w Kordobie, gdzie zmuszeni są wyrzec się swojej wiary i przyjąć chrześcijaństwo. Nowi chrześcijanie zostają nazwani moryskami. Hernando w ukryciu walczy o to, żeby połączyć dwie religie. Z tego powodu jest odrzucony przez swoich braci - muzułmanów, którzy myślą, że ich zdradził. Nikomu nie może powiedzieć, że tak naprawdę walczy o ich wiarę i jest w tym osamotniony. Już jako dorosły mężczyzna ciągle jest rozdarty miedzy dwie religie i dwie kobiety, które kocha.
Autor zadbał o każdy szczegół historyczny. Mimo, że Hernando to postać fikcyjna w tamtym czasach na porządku dziennym zdarzały się gwałty dokonywane przez katolickich księży na muzułmańskich kobietach. To i wiele innych spraw powodowało nienawiść między tymi narodami. Ciężki los spotykał muzułmańskie dzieci, które zostały odbierane rodzinom i sprzedawane chrześcijanom, którzy wychowywali je według swojej wiary. Książka opisuje ciężki los morysków, ich zmagania się z trudnym losem.
Powieść jest historią o miłości, przyjaźni, nienawiści, często obfituje w opisy przemocy. Ale jednak najważniejsze jest to historia o głębokiej wierze, w imię której gotowi byli poświęcić swoje życie. Mi bardzo się podobało i nie zraziła mnie ilość stron, bo bardzo dobrze mi się czytało. Podziwiam autora, że stworzył takie dzieło, zadbał o każdy detal. Gorąco polecam, nie tylko wielbicielom powieści historycznych.
Moja ocena: 9/10
Ildefonso Falcones
Ręka Fatimy
Wydawnictwo Albatros 2010
Liczba stron: 944
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytam opasłe tomiska
Mini book challenge (książka, która ma więcej niż 800 stron)
ABC Czytania (wariant 1 - literka R)
piątek, 13 maja 2016
Dar morza - Diane Chamberlain
Już dawno miałam przeczytać pozycję tej autorki, ale jakoś zawsze schodziło na dalszy plan. Czytałam wiele pochlebnych opinii na temat jej książek i postanowiłam sama sprawdzić, czy i mnie się spodoba jej twórczość. Jako, że lubię literaturę obyczajową "Dar morza" jak najbardziej przypadł mi do gustu i powiem szczerze, że podzielam pozytywne opinie na temat twórczości tej pani.
Książka zaczyna się w momencie kiedy jedenastoletnia Daria Cato w dniu swoich urodzin znajduje na plaży niedaleko swojego domu niezwykły dar morza: noworodka. Kiedy nie udaje się ustalić tożsamości dziewczynki zostaje ona adoptowana przez rodzinę Darii.
Dwadzieścia lat później Shelly jest już dorosłą kobietą i pragnie poznać tajemnicę swojego pochodzenia, poznać swoją biologiczną matkę. Nie podoba się to Darii, która stara się ze wszystkich sił chronić adoptowaną siostrę i stawia jej dobro ponad własne. Gdy do miasteczka Kill Devil Hills przyjeżdża Rory Taylor, aby na prośbę Shelly zrobić program telewizyjny o okolicznościach jej przyjścia na świat w miasteczku następuje dziwna zmiana. Daria od początku zachowuje się tak jakby nie chciała poznać prawdy? A może ona ją zna, tylko nie chce jej ujawnić, żeby chronić Shelly. Jedno jest pewne: po odkryciu prawdy nic nie będzie takie jak wcześniej i nikt nie będzie przygotowany na poznanie tajemnicy pochodzenia Shelly.
Historia mnie urzekła i czytało mi się ją z prawdziwym zainteresowaniem. Nie miałam jeszcze do czynienia z twórczością Diane Chamberlain i żałuję. Autorka potrafi przyciągnąć czytelnika i doskonale gra na emocjach, które było czuć niemal na każdej stronie. Nie pamiętam, żebym wcześniej czytała książkę z literatury obyczajowej z takim zaciekawieniem. Jak najbardziej jestem przekonana do tej autorki.
Doskonale wykreowała wszystkie postacie, nie tylko te pierwszoplanowe. Na uwagę zasługuje Daria, która jest jedną z główniejszych postaci. Kobieta przekłada własne dobro nad dobro Shelly. Czy słusznie? Widać w tym zbytnią nadopiekuńczość i troskę. Uważa, że dziewczyna, która jest lekko upośledzona nie poradzi sobie sama: jest zbyt naiwna i łatwowierna. Nie chcę, żeby ktoś ją skrzywdził. Shelly do pewnego momentu to nie przeszkadza, ale później się buntuje. Chce sama decydować o swoim życiu, ale Daria jej na to nie pozwala. Dlatego posuwa się do kłamstwa i ukrywa przed siostrą swój związek, bo boi się, że mogłaby tak jak wcześniej zakazać jej spotkań. Dziewczyna jest także zdeterminowana, żeby poznać prawdę o swojej przeszłości. Nie baczy na konsekwencje poznania prawdy.
Zaitrygowała mnie także postać Grace, która nagle pojawia się w otoczeniu Rory'ego. Jednak od mężczyzny bardziej interesuje ją Shelly i tylko dlatego się pojawiła. Możemy się domyślać kim ona jest, ale autorka doskonale wyprowadza czytelników w pole i pokazuje, że nie wszystko jest tym, czym może się wydawać z początku.
Opowieść niesamowita skłaniająca czytelnika do szeregu refleksji i przemyśleń. Jest to wspaniała historia o miłości siostrzanej, o poświęceniu, o szukaniu swoich korzeni i dążeniu do prawdy, która nie zawsze jest lepsza niż życie w nieświadomości. Niektóre sekrety i tajemnice lepiej, żeby nie ujrzały światła dziennego, bo mogą skrzywdzić. Gorąco polecam.
Moja ocena: 8/10
Diane Chamberlain
Dar morza
Wydawnictwo Prószyński i S-ka 2015
Liczba stron: 448
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam opasłe tomiska
Książka zaczyna się w momencie kiedy jedenastoletnia Daria Cato w dniu swoich urodzin znajduje na plaży niedaleko swojego domu niezwykły dar morza: noworodka. Kiedy nie udaje się ustalić tożsamości dziewczynki zostaje ona adoptowana przez rodzinę Darii.
Dwadzieścia lat później Shelly jest już dorosłą kobietą i pragnie poznać tajemnicę swojego pochodzenia, poznać swoją biologiczną matkę. Nie podoba się to Darii, która stara się ze wszystkich sił chronić adoptowaną siostrę i stawia jej dobro ponad własne. Gdy do miasteczka Kill Devil Hills przyjeżdża Rory Taylor, aby na prośbę Shelly zrobić program telewizyjny o okolicznościach jej przyjścia na świat w miasteczku następuje dziwna zmiana. Daria od początku zachowuje się tak jakby nie chciała poznać prawdy? A może ona ją zna, tylko nie chce jej ujawnić, żeby chronić Shelly. Jedno jest pewne: po odkryciu prawdy nic nie będzie takie jak wcześniej i nikt nie będzie przygotowany na poznanie tajemnicy pochodzenia Shelly.
Historia mnie urzekła i czytało mi się ją z prawdziwym zainteresowaniem. Nie miałam jeszcze do czynienia z twórczością Diane Chamberlain i żałuję. Autorka potrafi przyciągnąć czytelnika i doskonale gra na emocjach, które było czuć niemal na każdej stronie. Nie pamiętam, żebym wcześniej czytała książkę z literatury obyczajowej z takim zaciekawieniem. Jak najbardziej jestem przekonana do tej autorki.
Doskonale wykreowała wszystkie postacie, nie tylko te pierwszoplanowe. Na uwagę zasługuje Daria, która jest jedną z główniejszych postaci. Kobieta przekłada własne dobro nad dobro Shelly. Czy słusznie? Widać w tym zbytnią nadopiekuńczość i troskę. Uważa, że dziewczyna, która jest lekko upośledzona nie poradzi sobie sama: jest zbyt naiwna i łatwowierna. Nie chcę, żeby ktoś ją skrzywdził. Shelly do pewnego momentu to nie przeszkadza, ale później się buntuje. Chce sama decydować o swoim życiu, ale Daria jej na to nie pozwala. Dlatego posuwa się do kłamstwa i ukrywa przed siostrą swój związek, bo boi się, że mogłaby tak jak wcześniej zakazać jej spotkań. Dziewczyna jest także zdeterminowana, żeby poznać prawdę o swojej przeszłości. Nie baczy na konsekwencje poznania prawdy.
Zaitrygowała mnie także postać Grace, która nagle pojawia się w otoczeniu Rory'ego. Jednak od mężczyzny bardziej interesuje ją Shelly i tylko dlatego się pojawiła. Możemy się domyślać kim ona jest, ale autorka doskonale wyprowadza czytelników w pole i pokazuje, że nie wszystko jest tym, czym może się wydawać z początku.
Opowieść niesamowita skłaniająca czytelnika do szeregu refleksji i przemyśleń. Jest to wspaniała historia o miłości siostrzanej, o poświęceniu, o szukaniu swoich korzeni i dążeniu do prawdy, która nie zawsze jest lepsza niż życie w nieświadomości. Niektóre sekrety i tajemnice lepiej, żeby nie ujrzały światła dziennego, bo mogą skrzywdzić. Gorąco polecam.
Moja ocena: 8/10
Diane Chamberlain
Dar morza
Wydawnictwo Prószyński i S-ka 2015
Liczba stron: 448
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Czytam opasłe tomiska